Inspiracją do napisania tego artykułu stała się wypowiedź aktorki Lidii Bogaczówny w porannej audycji „Loża Prasowa” Radia Kraków z 23 kwietnia 2024 roku. Podczas przeglądu prasy, Bogaczówna zwróciła uwagę na niepokojący trend zanikania kultury dialogu we współczesnym społeczeństwie. W krótkiej, ale znaczącej refleksji podkreśliła, że coraz częściej w publicznych i prywatnych rozmowach brakuje elementarnego szacunku wobec rozmówcy, a słowa są używane nie po to, by budować mosty, lecz by dzielić, ranić i atakować.
W epoce cyfrowej nasze życie przeniosło się do wirtualnej przestrzeni. Internet stał się nie tylko narzędziem informacji, ale także areną, na której wystawiamy swoje personae – publiczne maski, którymi staramy się zaskarbić uwagę, sympatię, a czasem i podziw. Jednak nieuchronnie napotykamy również na krytykę, hejt i dezaprobatę. Jak radzić sobie z tym psychicznym obciążeniem? Odpowiedzi dostarcza Carl Gustav Jung – szwajcarski psychiatra i twórca psychologii analitycznej.
Współczesna przestrzeń publiczna – zarówno ta offline, jak i internetowa – obfituje w dyskusje, spory i wymiany poglądów. Jest to zjawisko naturalne i wręcz niezbędne dla demokracji, rozwoju intelektualnego i wzajemnego zrozumienia. Jednak coraz częściej obserwujemy, że w ferworze słownych starć gubi się coś fundamentalnego: szacunek. A to właśnie on stanowi filar zdrowej komunikacji międzyludzkiej, szczególnie w środowiskach pracy, relacjach rodzinnych, czy w komentarzach na portalach opiniotwórczych.
W kwietniu 2025 roku w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie doszło do dramatycznego wydarzenia – śmierci lekarza ortopedy, który został zaatakowany w miejscu pracy. To poruszający moment, który nie tylko budzi żal i współczucie, lecz także stawia pytania o kondycję naszego społeczeństwa, relacje międzyludzkie i system wsparcia psychicznego.
W erze lajków, serduszek, komentarzy i nieustającej potrzeby bycia „lubianym”, książka „Nie wszyscy muszą cię lubić. Przestań szukać aprobaty innych i żyj pełnią życia” autorstwa Susie Moore to jak kojący balsam na duszę zmęczoną opiniami innych. To nie tylko poradnik, ale manifest wolności od potrzeby aprobaty – tak silnie zakorzenionej w naszej psychice, a jednocześnie tak toksycznej, kiedy zaczyna determinować nasze decyzje, zachowania i… życie.
Wyobraźmy sobie salę wykładową na prestiżowej uczelni. Profesor, znany ze swojego intelektualnego rygoru, w trakcie zajęć niespodziewanie przerywa wykład i zwraca się do studentki siedzącej w szóstym rzędzie.
– Ty tam w szóstym rzędzie – jak masz na imię? – pyta stanowczym głosem.
– Mam na imię Kamila – odpowiada zaskoczona studentka.
– Kamila, opuść mój wykład – mówi profesor sucho.
Na sali zapada cisza. Kamila patrzy na profesora, nie rozumiejąc, co się dzieje.
Propozycja programu „Koniec bezkarności hejterów” autorstwa Polski 2050 Szymona Hołowni porusza niezwykle ważny problem społeczny – zjawisko mowy nienawiści i cyberprzemocy. W dobie cyfrowej rewolucji internet stał się przestrzenią zarówno wolnej wymiany poglądów, jak i działań destrukcyjnych, które często pozostają bezkarne. Celem tej inicjatywy jest zapewnienie ochrony ofiarom hejtu, wprowadzenie większej odpowiedzialności dla jego sprawców oraz nakłonienie platform internetowych do bardziej aktywnej walki z tym zjawiskiem.
W obliczu narastających problemów związanych z hejtem w internecie, szczególnie wymierzonym w firmy, polski rząd przygotowuje nową ustawę antyhejterską, która może znacząco zmienić krajobraz prawny w tej dziedzinie. Wprowadzenie tej ustawy może być przełomowym krokiem w ochronie przedsiębiorstw przed nieuczciwymi atakami w sieci, co pozwala z optymizmem patrzeć na przyszłość.
W erze cyfrowej, gdzie internet stał się najważniejszym medium komunikacji, reputacja firmy może zostać podważona przez jedno kliknięcie myszką. Przedsiębiorca "X", właściciel renomowanej firmy, stanął w obliczu wyzwania, z którym boryka się wielu biznesmenów: niezweryfikowane, oszczercze wypowiedzi na platformie GoWork. Ta opowieść rzuca światło na praktyki, które mogą nie tylko zaszkodzić wizerunkowi firmy, ale również postawić pod znakiem zapytania etykę działania platform zbierających opinie.